Krótka relacja z krótkiej zimy
Jak wiadomo w marcu jak w garncu – trochę zimy, trochę lata 😉 Zawirowania terminowe i pogodowe sprawiły, że w dniach 20-23 marca 2014 r w Dolinie Białej Wody w chatce przy Polanie pod Wysoką zgromadziła się nieco mniejsza grupa klubowiczów niż planowano.
W niższych partiach doliny panowała już wiosna. W głębi doliny wszystkie lody były już niemalże wytopione, a wraz z tym topniała też lista celów wspinaczkowych. W górnych partiach zalegał zaś śnieg, sięgając od kolan do pasa. Zima znowu posypała – białe drzewa, droga biała…ale wiele górskich przejść nie dała.
Jednakże słoneczna pogoda dopisała, umożliwiając uczestnikom realizacje mniejszych celów podróżniczych. W sposób naturalny, jak nie animalistyczny, obozowicze podzielili się na trzy grupy(*).
Grupa „misia” w składzie Grzegorz Zieliński, Agnieszka Romańska, Witek Tafel, Martyna Gąsiorowska, Karol Masłowski i Aleksander Zaniewski operowali we wschodniej części doliny, podążając śladami ponad stuletnich myśliwskich ścieżek księcia Christiana Hohenlohe. Ukoronowaniem było wejście na Polski Grzebień – szeroka przełęcz (2200 m n.p.m.) w głównej grani Tatr Wysokich.
Grupa „rysia” w składzie Krzysztof Brosz i Grzegorz Gawryszewski przecierała szlak ku Młynarzowi, osiągając przełączkę Widłową Szczerbinę (2090 m n.p.m.), lekko lawiniastym żlebem od Doliny Ciężkiej. Trudy wspinaczki Krzysiek zrekompensował zjazdem na nartach z przełęczy, a Grzesiek na tyłku… :-p Drugiego zaś dnia, w poszukiwaniu idealnej skały, autor wraz z Zuzanną i Kacprem Gronkiewicz, dotarli nad Zmarzły Staw, mając drobne możliwości w użyciu „wtarabanionego” wysoko sprzętu wspinaczkowego.
Grupa „sarny” to skitourowy solista – Paweł Józefowicz. Przeszedł na nartach wyludnioną pobliską dolinę, przez najwyżej położoną przełęcz w Tatrach – Lodową (2372 m n.p.m.) na południową stronę, zjazdem i przez Czerwona Ławkę (2352 m n.p.m.) do Zbójnickiej Chaty w Dolinie Staroleśnej. Następnego dnia udał się przez Rohatkę (2288 m n.p.m.) prosto do nas.
Dni minęły szybko, chatka po raz kolejny okazała się przytulna, umożliwiając wesołe spędzanie wieczorów. Pozostał lekki wspinaczkowy niedosyt, ale przecież w przyszłym roku też będzie „zima” i kolejny obóz UKA!
* – nazwy „grup” pochodzą od towarzyszących ekipom zwierząt w trakcie obozu
Grzegorz Gawryszewski