Autor: Krzysztof Sadlej
Czyli kilka słów o ski-alpinizmie, napisanych w ostatniej chwili.
Mariusz Zaruski zjeżdżając wraz z Stanisławem Zdybem w roku 1911 na jesionowych nartach, z wierzchołka Kościelca na Karb nie spodziewał się pewnie, że niespełna ćwierć wieku później na widocznym nieopodal Kasprowym Wierchu stanie budynek kolejki linowej, a białą pustą przestrzeń Kotła Gąsienicowego wypełni wrzask szalejących narciarzy. Narciarstwo było wówczas, w roku 1911 podobne w swej ideologii do taternictwa. Celem nie był sam zjazd, lecz zdobycie szczytu lub przełęczy o własnych siłach, a następnie pokonanie na nartach nieznanych i nieprzygotowanych zboczy opadających ku dolinie. Aby zjechać, trzeba było wdrapać się na górę.
Dla każdego coś trudnego
Ski-alpinizm to obecnie dosyć ogólne pojęcie, obejmujące swoim zakresem wszelkie narciarskie poczynania zakładające nie korzystanie z wyciągów i zjazdy nieprzygotowanymi stokami. Mianem ski-alpinizmu, lub narciarstwa wysokogórskiego określa się zarówno ekstremalne zjazdy trasami, które nierzadko można by z powodzeniem uznać za zimowe drogi wspinaczkowe, jak i narciarstwo turystyczne, lub tzw. skitury czyli górskie wędrówki narciarskie. W ocenie trudności pokonywanego terenu stosowana jest siedmiostopniowa skala:
- S1(F) – Drogi i niektóre łatwiejsze szlaki turystyczne oraz stoki o łagodnym nachyleniu. Np. Murowaniec – Brzeziny, Śląski Dom -Tatrzańska Polanka.
- S2(PD) – Łagodne stoki i zbocza o nachyleniu do 25 stopni. Np. Zbójnicka Chata – Siodełko, Dolina za Mnichem – Morskie Oko.
- S3(AD) – Długie otwarte stoki o nachyleniu do 35 stopni, czasem trochę bardziej strome, ale pozbawione ekspozycji. Np. z Świstowego Szczytu do Dol. Staroleśnej, Zawrat – Zmarzły Staw.
- S4(D) – Stoki o nachyleniu do 45 stopni przy małej ekspozycji. Np. Czerwona Ławka – Dolina Małej Zimnej Wody, Łomnica – Cmentarzysko – dol. Łomnicka.
- S5(TD) – Stoki o nachyleniu 45-55 stopni w kuluarach lub otwarte stoki przy dużej ekspozycji. Np. Łomnica – Łomnicka Przełęcz.
- S6(ED1) – Stoki o nachyleniu powyżej 50 stopni przy bardzo dużej ekspozycji. Np. z Gerlacha żlebem Karczmarza.
- S7(ED2)- Zjazdy wymagające skakania przez uskoki skalne lub lodowe na bardzo stromych stokach. Np. południowa ściana Sławkowskiego Szczytu, Ścianą Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu do kotła czarnostawiańskiego, z Hińczowej wprost do Morskiego Oka.
Tatry, zarówno Wysokie, jak i Zachodnie oferują wymarzone warunki narciarskie. Duża różnorodność terenu sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nietrudno dostępne przełęcze pomiędzy dolinami umożliwiają organizowanie dłuższych, nawet kilkudniowych przejść w surowej zimowej scenerii. Na przeszkodzie stoją jednak przepisy. Zgodnie z nimi na terenie Tatr Polskich narciarstwa wysokogórskiego uprawiać w praktyce nie wolno. Dozwolone jest bowiem podchodzenie na nartach po szlakach turystycznych przeznaczonych do turystyki pieszej z jednoczesnym zakazem zjazdów narciarskich. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, tak niestety właśnie jest. Jedynymi wyjątkami są trasy przez Zawrat z Hali Gąsienicowej do Dol. Pięciu Stawów i kilka w okolicach Polany Chochołowskiej, które są oficjalnie udostępnione dla narciarzy. Logika wprowadzonych przez TPN przepisów jest nieco zagadkowa. Być może jednak nie należy jej zbyt zgłębiać – przynajmniej do póki nie spotka się na trasie zielono ubranego strażnika przyrody. Po Słowackiej stronie Tatr sytuacja wygląda nieco lepiej. Obszary dolin Małej Zimnej Wody, Staroleśnej, Kieżmarskiej i Żarskiej zostały w ostatnich latach częściowo otwarte dla narciarzy wysokogórskich. Warto się tam wybrać.
W przeciągu ostatnich kilkunastu lat postęp technologiczny sprawił, że sprzęt do ski-alpinizmu stał się praktycznie niezawodny, a przy tym wyjątkowo lekki. Narciarze z początku XX wieku przywiązujący buty do drewnianych nart za pomocą skórzanych rzemieni z niedowierzaniem i zazdrością spojrzeliby na nowoczesny sprzęt wykonany z tytanu czy tworzyw sztucznych. Ale po kolei:
Buty do ski-alpinizmu to pewien kompromis pomiędzy wygodą podczas podchodzenia i sztywnością podczas zjazdu. Konstrukcja jest połączeniem rozwiązań zastosowanych w skorupach wspinaczkowych i w butach zjazdowych. Z jednej strony stosunkowo lekka budowa, wiązany botek wewnętrzny i gumowa, najczęściej wibramowa podeszwa, z drugiej zapięcia klamrowe i możliwość blokowania cholewki do zjazdu w pozycji lekko ugiętej do przodu jak w standardowych butach narciarskich. Sprawne poruszanie się pod górę na nartach nie byłoby wykonalne bez możliwości swobodnego ruchu piętami w płaszczyźnie pionowej. Wiązania do ski-alpinizmu umożliwiają to, z jednoczesną opcją sztywnego zamocowania buta do narty przed zjazdem. W najnowszych typach wiązań przełączenia opcji zjazd-podchodzenie można dokonać bez konieczności zdejmowania nart, jednym ruchem kijka.
Narty w praktyce można mieć dowolne. Większość firm produkujących sprzęt zjazdowy ma wprawdzie w swojej ofercie również specjalne modele nart przeznaczone do jazdy wysokogórskiej, ale różnią się one zazwyczaj niewiele od standardowych desek. Przeważnie są nieco lżejsze oraz – choć to nie zawsze – wyposażone w zaczepy do fok.
Foki to dopasowane do długości i szerokości narty specjalne pasy grubego materiału, które poprzez swoja strukturę zapobiegają obsuwaniu się narty podczas podchodzenia. Nakłada się je na ślizg przed podejściem, zabezpieczając zaczepami z przodu i z tyłu. Na nartach wyposażonych w foki można całkiem skutecznie pokonywać pod górę duże i strome wzniesienia nie zapadając się przy tym po pas w śniegu. Na twardym, zmrożonym podłożu, zdarza się, że foki nie trzymają. Do podchodzenia po takich stokach stosuje się tzw. noże, czyli pionowo ustawione sztywne blaszki, które przykręcone do narty działają na zasadzie raków.
Niestety sprzęt do ski-alpinizmu jest w Polsce mało dostępny, a do tego wyjątkowo drogi. Rozglądając się po sklepach w kraju można by odnieść wrażenie, że tylko jedna firma na świecie produkuje wiązania i narty przeznaczone do jazdy wysokogórskiej. Tak oczywiście nie jest. Wybór w każdym sklepie sportowym we Francji jest co najmniej kilkakrotnie większy, a ceny – przynajmniej pod koniec sezonu – nawet o połowę niższe. Planując zakup, warto więc niewątpliwie udać się na zachód. Gdy ta możliwość odpada, warto rozejrzeć się po giełdach narciarskich i w internecie.
Nie czuje się wystarczająco kompetentny by na ten temat rozpisywać się obszerniej. Jest to jednak na tyle ważny temat, że nie sposób o nim nie wspomnieć. Każdy obdarzony jest zdrowym rozsądkiem, i na jego podstawie, jak myślę, potrafi zazwyczaj osądzić powagę zagrożenia. Zazwyczaj – bo oczywiście nie zawsze. Nawet najlepszym i najbardziej doświadczonym wpadki się zdarzają.
Istnieje jednak kilka podstawowych zasad, o których niewątpliwie warto pamiętać. Przed każdym wyjściem należy zapoznać się z informacjami o stanie pokrywy śnieżnej i zagrożeniu lawinowym. Lepiej nie opuszczać schroniska po większych opadach śniegu, przy nagłym ociepleniu lub we mgle Podchodząc na nartach należy trzymać się formacji wypukłych – grzbietów, grzęd – unikając żlebów. Nie trawersować otwartych stoków śnieżnych . Gdy zachodzi taka konieczność należy zdjąć narty i przejść niebezpieczny kawałek niosąc je na plecach. Poruszając się w kilka osób trzeba zawsze zachować rozsądny dystans. Bardzo ważne jest rozważne, taktyczne zaplanowanie tury. Godzinę wyjścia dobrze uzależnić od nasłonecznienia stoków i ukształtowaniu terenu po którym przebiegać będzie trasa, pory roku, temperatury. Dla przykładu, zbocza skierowane na południe będą w pogodny marcowy dzień, w godzinach popołudniowych wyjątkowo niebezpieczne, mokre i praktycznie nie do przebrnięcia, podczas gdy rano oferowałyby najprawdopodobniej bajeczny zjazd po mitycznym lekko zmrożonym tatrzańskim firnie. Z kolei na stokach o ekspozycji wschodniej, pokrywa śnieżna, rano podtopiona przez promienie słoneczne, wieczorem może pokryć się zdradliwą i wyjątkowo nieprzyjemną łamliwą szrenią.
Pozatrasowa turystyka narciarska i ski-alpinizm wymagają, prócz oczywistych umiejętności zjazdowych i dobrej kondycji fizycznej, przede wszystkim obycia z różnymi gatunkami śniegu i, podobnie jak taternictwo, bezbłędnego wyczucia terenu, którego nie da się nigdzie indziej wyrobić, jak tylko w górach.
Na koniec
Narciarstwo wysokogórskie jest wyjątkowo dynamicznie rozwijającą się dyscypliną. Już za trzy lata w 2006 roku pojawi się na Igrzyskach Olimpijskich, na razie jako dyscyplina pokazowa. W Polsce jest jednak wciąż mało znane. Liczbę zwolenników tego rodzaju spędzania wolnego czasu szacuje się na ok. 1000 osób. To oczywiście wielokrotnie mniej niż w jakimkolwiek kraju alpejskim, ale również zdecydowanie mniej niż u naszych południowych sąsiadów. Słowacy nie mają się zresztą czym wstydzić nawet przed złotą czołówką europejskiego ski-alpinizmu. Najlepsze słowackie zespoły odnoszą sukcesy na poważnych międzynarodowych zawodach wyprzedzając niejednokrotnie mistrzowskie sławy z Francji czy Włoch.
Jest czego gratulować.