Wstępniak

Autor: Jakub Radziejowski

Jak co roku kończy się sezon letni i czas na podsumowania, a co za tym idzie, czas na kolejny (już trzeci !!!) numer Buki. Rynek wydawniczy w Polsce przeżywa co prawda kryzys (malejący popyt na słowo pisane, rosnące ceny produkcji, konkurencja internetu), ale nas to oczywiście nie dotyczy, gdyż jako pismo elitarne, Buka rozprowadzana jest za darmo, w wąskim gronie, a w internecie i tak można znaleźć jej zawartość wraz z dwoma poprzednimi numerami.
A tak na poważnie, jest to oczywiście kolejny numer ukazujący się jak zwykle (choć były plany wiosennego przyspieszenia) na jesieni. Niestety także i ten numer będzie bezzdjęciowy, ale być może za rok, przy mniejszym nawale pracy znajdę czas żeby wszystko porządnie poskładać itd. (obiecanki cacanki…)
Tyle wstępnej paplaniny. W klubie przez rok niewiele się zmieniło. Zarząd prawie ten sam, skuteczny, sprawny, przystojny i ogólnie bez zarzutu. Wspinacze w zasadzie też ci sami. Jeśli chodzi o dokonania, to też niewiele się zmieniło. Nadal prym wiedzie Robert Sieklucki dokonując coraz to bardziej ekstremalnych przejść hakowych (tym razem prawdziwy hit – nie przecenione przez Amerykanów A5 na El Capie). Zresztą Robert wiedzie prym nie tylko w klubie; można to chyba napisać – przewodzi on zdecydowanie całej „hakowej” stawce w naszym kraju. Poza tym drugi rok z rzędu, dzielnie łoją koleżanki Ania Boniewicz i Sylwia Gutkowska, które potwierdziły w tym sezonie swoją wysoką formę sprzed roku.
Nie znaczy to oczywiście, że nikt więcej się nie wspina. Wysoką formę w skałach zaprezentował w tym roku Karol Sulej, sięgając po raz drugi stopnia VI.4 RP (VI.3 OS staje się dla niego powoli chlebem powszednim). Warto wspomnieć o alpejskiej aktywności Marka Kalicińskiego, a także sióstr Ani i Pauliny Leonowicz, które pokonały tego lata kilkanaście dróg górskich. Było także wiele wyjazdów skałkowych (klubowa wiosna w Arco, Prezes w Szkocji, naczelny Buki z narzeczoną w Verdon, Buoux, Ospie i Teplicach, a także wiele wyjazdów tegorocznych do Paklenicy, która staje się powoli mekką klubowego wspinania.) Należy też oczywiście wspomnieć o pierwszym od dawna, klubowym „zgrupowaniu” alpejskim, które miało miejsce w Chamonix. Inicjatywa zarządu klubu spotkała się z dużym odzewem, i europejską stolicę wspinania odwiedziła tego lata spora część klubowiczów.
Niemniej jednak ciśnie się na klawisze (siedzę sobie przed komputerem) taka refleksja, że może mogłoby być lepiej; że chyba wspinamy się (poza wymienionymi wyżej osobami) troszkę mniej niż rok i dwa lata temu. Wiem, wiem… praca, brak urlopu, pieniędzy, a pogody to już najczęściej. Nie mniej jednak zdaje się, że Ci co jeszcze dwa, trzy lata temu łoili aż się patrzy, w tym roku nie mieli chyba już takiej motywacji. Ale cóż przecież nie samym wspinaniem człowiek żyje (istnieje tak wiele innych możliwości – wertowanie przewodników wspinaczkowych w domowym zaciszu, łojenie trudnych problemów przy piwie w warszawskich barach, a nade wszystko opowieści o wspinaczkowej przeszłości.)
Ze spraw naokoło wspinaczkowych – jako klub wdaliśmy się niestety w niefortunną polemikę z jedną z byłych kursantek (a co za tym idzie w polemikę z prezesem PZA), która z sobie chyba tylko znanych powodów (nie potwierdzonych przez jej współkursantów) oskarżyła instruktora wynajętego przez klub o niekompetencję, chamstwo i męski szowinizm. Co dalej, oskarżyła ona klub o nieprofesjonalne przeprowadzenie kursu. Chętnych do zaznajomienia się szerzej z polemiką jaka się na tej podstawie przewinęła przez „Góry” odsyłam do źródła („Góry” nr 4, 6 , i 7-8.)
Na zakończenie wyrażam serdeczną prośbę o nadsyłanie mi pocztą mailową (jakubradziejowski@hotmail.com) wszelkich danych na temat waszych wyjazdów, przejść, wejść, zejść, udanych wycofów i innych sukcesów wspinaczkowych. Nie wstydźcie się proszę, przesyłać mi takich informacji („…a co to ludzie pomyślą, że się przechwalam, a tak naprawdę nie mam czym…” ), bo nie będę miał o czym pisać i skończy się to niechybną śmiercią Buki. Mile widziana także twórczość literacka, sprawozdawczo-reportażowa, publicystyczna itd.
Życzę wszystkim mroźnej zimy, z odpowiednią ilością śniegu, kreatywnego ładowania na Siennickiej (czy też jakiejkolwiek innej ściance), a także wczesnej i ciepłej wiosny, zapowiadającej piękne skalne lato.