Autor: Kasia Stolarczyk
Spragnieni jeszcze kilku ciepłych, słonecznych dni w skałach, wybraliśmy się na południe Włoch. Skuszeni opisami w „Górach” i entuzjastycznymi opiniami znajomych, obraliśmy za cel Ferentillo i Sperlongę. W piątkowy, listopadowy wieczór zapakowaliśmy więc siebie (tzn. Kaśkę, Jacka, Krzyśka i Marka) oraz parę bambetli i wyruszyliśmy. Nasza droga wiodła przez Czechy, Austrię, północne Włochy i po 17 godzinach skończyła się na miejscu.
Ferentillo jest niedużą, spokojną wioską, położoną częściowo na wzgórzu, gdzie jedyną atrakcją pozawspinaczkową jest bar (niesprawdzony) i muzeum zmumifikowanych trupów – okazało się, że wioska ma specyficzny klimat („Zobaczyć Ferentillo i umrzeć”), wizyta robi wrażenie. Wspinaczkowo: to kolejny zachodnioeuropejski raj! W okolicy jest kilka rejonów, z nich najbardziej polecam Balcone. Skała jest przepiękna, od białego przez szary do złoto-czerwonego wapienia, z super tarciem i ciekawymi formacjami (kaloryfery) a drogi mają różne charakterystyki: po klamach, bez klam, w przewieszeniu, co chcecie… Poza tym rozległe widoki prawie z każdej drogi, falujące wzgórza, w tle gdzieś tam ruiny trzech zamków, zielono-pomarańczowe plamy lasów na zboczach, gaje oliwkowe z akcentami cyprysów w dolinie. Wyceny dróg uczciwe, trudno więc tam poprawić życiowe osiągi OS, chociaż z dołu patrząc wszystko wydaje się być w zasięgu. Marek i Krzysiek zachęceni przez kolegów krakusów (fajne to „b” przed Wami – spróbujcie) ruszyli z zapałem, tylko trochę się dziwili, że każda wpinka to taka straszna walka. Na szczęście dla ich psychy Krakusi ekstremaliści sprostowali potem, że to było 7b a nie 6b. W każdym razie, jeśli ktoś lubi wspinanie siłowe w mocnych przewieszeniach to zapraszam do groty w Balcone, natomiast dla wspinaczy technicznych polecam lewe partie sektora.
Warunki bytowe w Ferentillo – wymarzone. Szukajcie kempingu w „Agroturismo” u Vincenza. Kameralne miejsce z altanką, pełne starych drzew i kwiatów w wielkich donicach (noc 10 000 ITL). Poza tym sklepik i pizzeria są blisko.
Po paru dniach znudziły się nam sielskie klimaty i przenieśliśmy się na wybrzeże do Sperlongi. Tu podobało mi się jeszcze bardziej. Można się zakotwiczyć na plaży, blisko groty „Aeronauta” (lub w samej grocie) i nie ruszać się przez parę dni. Takiego wspinania jak tam nie znajdziecie w Polsce, a i na zachodzie też rzadko. Jest to sporych rozmiarów grota z 20 lub więcej drogami, w dużym przewieszeniu i klamami prawie po łokcie (przynajmniej na trudnościach 6a-c), upstrzona stalaktytami. Sporo dróg ma drugi wyciąg w dachu. Robi wrażenie!
Poza tym jest kilka rejonów w okolicy, w tym typowo sportowy, z jednowyciągowymi drogami tuż nad jednym z tuneli. Znajdziecie tam typowo zachodni szary, ostry i szorstki wapień. Widoki jeszcze piękniejsze niż w Ferentillo – wybrzeże z klifami i plażami ciągnie się po horyzont, morze skrzy się w słońcu, w dole kaktusy (opuncje! z jadalnymi owocami…).
Podsumowując: Ferentillo i Sperlonga są wartą polecenia alternatywą dla nieco już „przechodzonych” włoskich skał w Arco. Ferentillo ze ścisłym otoczeniem zapewnia wspinanie na kilka dni, Sperlonga spokojnie na tydzień a pewnie i dłużej. I naprawdę można się tam wygrzać w słońcu nawet w listopadzie!