Szybko minęły mi te wakacje. Czy w ogóle jest sens wyjeżdżać na dłużej, skoro dwa miesiące mijają jakby to był tydzień?
Opłaca się. W dwa miesiące można się naprawdę sporo powspinać!
Tuż przed Laval (Puchar Świata w boulderingu) naderwałem sobie więzadło boczne. Po tygodniu restu i wątpliwości postanowiłem odpuścić zawody i pojechać na rehabilitacyjny wyjazd w skały. Rezultatem czego było około 60 dróg między 7a a 7b+. W tej trudności drogi wkręciłem się na tyle mocno, że przegapiłem moment, w którym powinienem zacząć wstawiać się do czegoś naprawdę dla mnie trudnego. Cóż, Mr. Hyde poczeka do przyszłych wakacji. Gdzieś po drodze udało się sieknąć 8a OS Black Mamba w Saint Lager i Curry Pullet 8b+ RP w Tarnie. Dużo wspinania po łatwym, prędzej czy później, przełoży się (mam nadzieję, że na Sardynii z Gadzicem odczuję kilometry przewspinane w te wakacje).
Poniżej miejsca, które odwiedziłem w te wakacje i ich krótkie opisy oraz rady.
Frankenjura
Ładnie, zielono, tanie jedzenie, wygodne parkingi, ale wspinanie mnie nie urzekło. Może sam potrzebuję rady, co do wyboru rejonu/sektoru, ale dużo bardziej podoba mi się na naszej jurze.
Schleierwasserfall
Nie tak łatwo trafić, długie podejście, trudne wyślizgane drogi w przepięknym miejscu. Taka lokalna pakernia.
Zillertal
Muszę tam w końcu pojechać na dłużej. Super rejon szczególnie na lato, bo bywa tam chłodnawo. Podobno jest jakiś nowy super darmowy camp!
Ceuse
Jest trochę minusów tego rejonu, takich jak podejście, dużo ludzi, większość to drogi powyżej 7a. Jednak jakość wspinania z nadwyżką to rekompensuje. Czyż nie jest tak, że dobra piekarnia, która oferuje doskonałe wypieki tylko dla smakoszy, jest gdzieś na odludziu i zazwyczaj są w niej kolejki!? Chyba rzadko, ale gdyby funkcjonowała ta reguła, byłby to znakomity przykład tego, co ma miejsce w Ceuse. Miłym dodatkiem jest tani camp (6,2€) gdzie jest luźna atmosfera, ping pong, lodówki i ścianką wspinaczkowa. Luźna atmosfera to chyba jednak złe określenie, bo daje się tam odczuć atmosferę napinki na wspin, ale rozbić się można gdzie się chce.
Orpierre
Odnośnie Ospu Olo (Aleksander Romanowski) był w stanie już po pierwszej wizycie powiedzieć, że już nigdy więcej tam nie pojedzie. Ja po czwartej chyba mowię to samo odnośnie Orpierre. Choć rejon wg mnie bardzo fajny na rozwspin: proste ściankowe wspinanie, od groma łatwych, dobrze obitych dróg oraz fajny camp kilka km na południe od Orpierre (Les Katoyes „Kojotes” ok. 6€)
Buoux
Prawdziwy hit wakacji. Niebieski wapień. Dziurki jak w Ceuse i Margalefie, oblaki jak w piachach, rewelacyjna skała, choć wyślizganie trochę przeszkadza i uwaga! niektóre drogi obite dziarsko! Campu w Bonnieux nie polecam – cisza nocna przed 22. Zgaduję, że ten koło Apt jest bardziej wspinaczkowy. Jednak rejon kompletnie nie na lato. Wspinaliśmy się od 16, a i tak było zbyt ciepło. Generalnie wszystko w słońcu. Ale zimą, jesienią, czy wiosną na pewno warto!
Saint Lager
Bardzo urokliwa niezbyt duża dolinka z ewidentną ścianą północną, na której można spędzić wakacyjny wyjazd. Jednak prawdziwa jakość leży po drugiej stronie wąwozu i jest zarezerwowana raczej na jesień i wiosnę. Wiele dróg, po których da się wspinać w deszczu, ciche przyzwolenie na mieszkanie na parkingu, piękne widoki (Mt. Ventoux) i super wspin (rewelacyjnie wyglądający sektor Wieloryb) nadają temu miejscu coś niesamowitego.
Venasque
Przejazdem odwiedziliśmy bardzo ciekawy rejon. Skała to wapień z mocną domieszką piaskowca, wytrzymałościowe drogi, cisza i spokój oraz mało wspinaczy. Dużo cienia, więc rejon od biedy też w wakacje hula. Dobry na kilka dni!
Wakacje spędziłem z moją dziewczyną Asią i ziomkami, ale też z przewodnikiem Rockfax’a, który wg mnie jest bardzo fajnie wydany, kompleksowy, przydatny i czytelny. Jednak w kilku rejonach uważany za złodziejstwo pieniędzy, które powinny iść do ekiperów. Ciężka sprawa.