Autor: Jakub Radziejowski
W lipcu 2000 spędziliśmy tydzień w Chorwackim Parku Narodowym Paklenica. Jest to kilkukilometrowy kanion (nieco podobny do słynnego Verdon – aczkolwiek zdecydowanie krótszy i nie tak głęboki) położony niedaleko (jakieś 40km) od Zadaru.Paklenica – Anica Kuk; fot. Jakub RadziejowskiJego dodatkową zaletą jest bliska obecność morza (o tej porze roku wręcz gorącego), co sprzyja relaksowi, a czasem wpływa wręcz demobilizująco na działalność wspinaczkową.
Główną atrakcją Paklenicy jest 350 metrowa, północna ściana Anicy Kuk, oferująca wspinanie w litych, ale zróżnicowanych, wapiennych formacjach, przeważnie po drogach dobrze obitych Paklenica – Nad morzem; fot. Jakub Radziejowski(choć nie jest to reguła – może na przykład okazać się, że obok drogi całkowicie ospitowanej, biegnie droga, na której trzeba się samemu asekurować na wyciągach VII/VII+), biegnących w dużej ekspozycji. Anica Kuk ma wystawę północną i północno – zachodnią, co okazuje się być niezmiernie istotne szczególnie w najgorętszych miesiącach. Żar lejący się z nieba uniemożliwia wspinaczkę w słońcu (lipiec był z pewnością nienajlepszą porą roku na odwiedzenie tego uroczego miejsca – wydaje mi się, że optymalnym byłaby wiosna i wczesna jesień). Stąd też wspinaczkę należy rozpoczynać wcześnie i w miarę wcześnie ją kończyć. Niebagatelną sprawą jest też konieczność zabrania naprawdę dużej ilości płynów w ścianę (litr na osobę to raczej mało).
Cóż oznacza termin „droga ospitowana” w warunkach chorwackich. Paklenica – W scianie Anicy; fot. Jakub RadziejowskiNa Anicy Kuk może to być spit co dwa metry w terenie piątkowym, ale tak samo może to wskazywać na konieczność własnej asekuracji w terenie siódemkowym (choć nie całkowitej – jakieś spity będą tam na pewno). Tak więc należy w ścianę wziąć ze sobą komplet (12 sztuk) ekspresów, kości i friendów (5-7 sztuk). Z reguły drogi klasyczne – przechodzone po raz pierwszy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych – posiadają dużą ilość przelotów. Drogi robione później są bardziej „moralne”.
Nieco inaczej jest w skałkach tuż przy dnie wąwozu (na drogach jedno – dwu wyciągowych). O ile na Anicy Kuk wyceny odpowiadają mniej więcej naszym wyobrażeniom (tzn. 6a to rzeczywiście 6a), to krótsze drogi: po pierwsze wydają się być nieco zaniżone (6b to już prawdziwe wyzwanie), a po drugie trudne ruchy są tam zazwyczaj wykonywane przed, a nie po wpince – stąd też groźba kilkumetrowych lotów. Generalnie Paklenica nie jest typowym ogródkiem skalnym typu Osp, Buoux, Arco czy też naszych, jurajskich białych skał i rzeczywistą atrakcją rejonu jest właśnie Anica Kuk – choć nie brakuje w wąwozie innych długich (od 100 do 250m) dróg – np. na Debelim Kuku. Podsumowując gorąco polecam Paklenicę w okresie wiosenno-jesiennym, jednocześnie zaznaczając, że warto tam jechać tylko wtedy, gdy pragniecie powspinać się w większej (ale o charakterze średnio górskim), niż skałkowej, ścianie.
Garść użytecznych informacji:
- Do Paklenicy najłatwiej dojechać samochodem (12-15h z W-wy), należy jednak pamiętać, że w głębi kraju nie ma autostrad, co spowalnia nieco jazdę przez Chorwację. Stacje benzynowe (tylko INA – żadnych zagranicznych korporacji) obecne są co 20 – 30 km. Ceny benzyny podobne jak u nas.
- Wejście do Parku Narodowego płatne. Różne stawki – od jednorazowych turystycznych po pięciodniowe dla wspinaczy (40 kun za pięć dni.)
- 1 kuna to ok. 55 groszy. W Paklenicy jest bank przyjmujący tylko (!) Visę classic, ale nie ma bankomatu, więc wypłaty odbywają się przez kasjerkę. Tubylcy chętnie rozliczają się w markach niemieckich.
- Pól namiotowych jest wiele. Cena od 12 do 16 marek za dobę (dwie osoby, namiot i samochód). Ważne jest, żeby wybrać kamping zacieniony. Myśmy spali na „Vesnie” (uwaga warto się wcześniej umówić na cenę z właścicielem, a nie jego rodziną). Dodatkową zaletą jest bliskość plaży (ok. 500m).
Przejścia:
- Anna Sarzyńska, Jakub Radziejowski – przejścia dróg wielowyciągowych:
- Anica Kuk, kombinacja dróg „Velebitaski”, „Waterworld”, „Rajna”; całość VII/VII+ (OS), 350m;
- Anica Kuk, „Klin”, VIII-, (2xAF), 350m.
- W sierpniu tego roku bawił w Paklenicy Marek Soszka, który z różnymi partnerami przeszedł tam cztery drogi:
- Anica Kuk, „Mosolaski”, V+, (OS), 350m, wraz z (A. Soszka i T. Targalskim);
- Anica Kuk, „Kaca”, VI+, (OS), 350m, wraz z (A. Soszka i T. Targalskim);
- Debeli Kuk, „Diagonala”, VII, (OS), 200m, wraz z (T. Targalskim);
- Debeli Kuk, kombinacja kilku dróg obok „Diagonali” – wyjście tym samym siódemkowym wyciągiem, VI+ (VII,) OS, 200m, wraz z (T. Targalskim i P. Lewandowskim.)
- Poza tym był tam też Jacek Patrzykont i zrobił (z L. Kuczmierowską):
- Anica Kuk, kombinacja Saleski – Brahmm 5c, 350 m;
- Anica Kuk, dr. Domżalski, 6a, 120 m.
W Paklenicy byli w tym roku także Bartek Wierzbowski z Gośką oraz Mikołaj Demko z Elizą i Tomaszem Mireckim.