Hej hej UKA!
Nic nie zapowiadało na początku roku tak miłej podróży. Ale udało się (znowu). Zaczęliśmy w Azji – David wyleciał do Tajlandii już na początku lutego, ja wykańczając swój film – i siebie przy okazji, dobiłam do niego w połowie marca, niewyspana i całkowicie nierozwspinana. Spotkaliśmy się w Bangkoku.
Ponieważ David spędził półtora miesiąca na Ton Sai- ruszyliśmy na północ Tajlandii-do Chang Mai. Było tam trochę wspinu ale głównie magiczne buddyjskie światynie i słynny muay thai. Po krótkiej (ale intensywnej) przygodzie z tajskim boksem udaliśmy się do dzikiego Laosu. Miesiąc później wróciliśmy na południe Tajlandii- do RAJU. Przypomniałm sobie o tym, że Ton Sai to jeden z najlepszych rejonów do wspinaczki sportowej na świecie!!! (byliśmy tu w 2003 i 2000 roku.) Miejsce zmieniło się, w ostatnich latach stało siębardzo popularne, a co za tym idzie tłoczne. Ale teraz, pod koniec kwietnia nie było tegoczuć – zaczął się low season. Puste plaże, ciepłe morze i full kosmicznych skał do wspinania. Czego chcieć więcej.
Rozpoczęłam rozwspin (David miał to już za sobą, teraz czekały go już tylko „projekty“). Rano wspin w sektorach na plaży – Ton Sai Roof, czy Tyrolean Wall, koło 1-2 giejprzerwa, sticky rice mango (mniam!) i banana shake, godzinna drzemka w boungalowie, bo za gorąco by cokolwiek robić, i po południu wspin po drugiej stronie. A tam najbardziej przestrzenne z formacji: poorane naciekami wielkie ponad 150 metrowe przewieszające się ściany, czesto zaczynające się prosto z morza: Firewall, Melting wall, Cut wal… Jest gorąco, wytapiasz się, jesteś w 24-godzinnej saunie… Ale można się do tego przyzwyczaić. To jest cena za wspinaczkę w raju. Mogę ja płacić.
Odwiedziliśmy tez wyspy Phi Phi, gdzie David wypatrzył wcześniej dwie mega linie na nowe drogi. Na Tonsai Tower (120m), z pomocą Ryana z USA i Jonasa ze Szwecji otworzyliśmy dwa górne wyciagi wiodące na szczyt. Nie za trudne, za to przekosmicznie przestrzenne, 100m nad glebą. („VerticalVision“ 6c+ i „3D Zone“ 7a). Spędziłam w Ton Sai prawie 3 tygodnie. David w międzyczasie odwiedził Polskę, a ja wspinałam się z ludźmi z całego świata po niezwykłych „projektach“. Bo na Ton Sai każdy ma jakiś swój projekt…
No, a teraz obserwowni przez misie koala przechadzamy się koło kangurów i emu. Tak, wylądowaliśmy w Australii! Wynajęliśmy vana i jadąc Great Ocean Road dojechalismy prosto do legendarnego Grampians…
Więcej w następnej pocztówce, a póki co zapraszam wszystkich na stronę tripu:
http://www.facebook.com/pages/Vertical-Vision-Vivaz-Adventure/394994399467?ref=search
Możecie tam zobaczyć filmy prosto z podróży:-) oraz więcej newsów, zdjęć i krótkich historii.
Pozdrawiamy!
Eliza & David.
Poniżej kilka najciekawszych przejść:
ELIZA:
„Just call me Helmet” 8a (udało mi sie w 4 próbie)
„Gaeng som pla” 7c+
„K1” 7c
David:
„Cara congreso” 8b
„Art anfd sport” 8a+
„Cream of Tom Yum Kai” 8a+