Marcin donosi, iż jesień spędził dość pracowicie. Zrealizował swój projekt w Beniaminowie (bunkry koło Zalewu Zegrzyńskiego) i zalicytował dość wysoko – VI.5+. Jest to około 18 przechwytów umiejscowionych w stropie jednej z sal. „Wspinanie w betonie też daje niezłą satysfakcję”.
Trudność potwierdza szybkim powtórzeniem „Władcy Pierścieni” na Okienniku i „Kaprysu Bogów” na Górze Zborów.
W Tatrach natomiast poprowadził solo nową drogę na Kazalnicy. Przejście odbyło się w dniach 23-24-11.2014 i jest kontynuacją pomysłu z grudnia 2007.
Dalej klawiaturę przekazuję Marcinowi.
„Nazwałem ją „Między niebem a piekłem” , trudności zimowo-klasyczne 7-.Linia drogi wykorzystuje trzy wyciągi, które zostały w 2007 poprowadzone nowym terenem. Następnie droga na chwilę łączy się z drogą „Prawy Długosz”. W 2007 razem z Jankiem Kuczerą po dokończeniu 4 wyciągu poszliśmy dalej drogami Długosza, Drogą na Hell i skończyliśmy Schodami do nieba do szczytu Kazalnicy. Mój brak przygotowania topograficznego spowodował wtedy taki obrót sprawy. Przypomnę tylko, że wtedy razem z Jankiem poprowadziliśmy kombinację składającą się z: „W samo południe” na Buli, wspomnianych wyżej wariantów na Kazalnicy, oraz z wejścia na Czarnego Mięgusza. Wspinanie zajęło nam wtedy około 18-19 godzin. Fajna alpejska wycieczka.
Teraz chciałem wytyczyć linię bardziej samodzielną. Udało mi się to nie w pełni, ponieważ dołożyłem trzy wyciągi prowadzące nowym terenem a mogłem dołożyć pięć.
Nowy teren na wysokości wyciągu dochodzącego do Turniczki nad schodami odpuściłem z powodu złych warunków panujących w ścianie. Nie związany śnieg i bardzo słabe trawy, suche, urywające się całe kępy. Natomiast w kopule odpuściłem ostatni wyciąg i zszedłem na Drogę na Hell z powodu zmęczenia.
Na drogę wybrałem się ze sprzętem biwakowym, bez zamiaru napierania w nonstopie. Drogę robiłem półtora dnia.”
Zdjęcia poniżej (po kliknięciu w pełnym rozmiarze) : szóstkowe miejsce na trzecim wyciągu, na szczycie Kazalnicy
oraz schemat drogi.